Zanim kolejka górska popędzi w dół musi wjechać na sam szczyt..tak samo jest z tym filmem.Pierwsza połowa może wręcz znudzić co bardziej niecierpliwych widzów.Wszystko dzieje się powolutku, poznajemy bahaterów w najbardziej standardowych chyba momentach ich dnia, zapoznajemy się z ich normalnościami i dziwadctwami. Od początku mamy wrażenie oczekiwania na coś wielkiego...na centralny punkt tego szarego, nudnego dnia.Jesteśmy na szczycie...i zaczyna się ostra jazda! Wraz z rozpoczęciem programu o rewolucji w miasteczku (była, czy nie było?) film wywraca się do góry nogami; tak zwariowanej i zabawnej sceny dawno nie widziałem.Zabawnej, ale i także gorzkiej, bo wielce krytycznej względem bohaterów, których tak bardzo zdążyliśmy polubić, a którzy okazują się ludźmi nie mającymi się czym pochwalić odnośnie tematu telewizyjnego show, wręcz niekompetentnymi żeby wogóle w nim uczestniczyć i go prowadzić. Podczas tej niezwykłej sceny nieraz śmiech więźnie w gardle, a pewnie zrobiłoby się tam całkiem sucho, gdyby ta krytyka dotyczyła także mnie.Tak jednak nie jest, bo z wydarzeniami z Rumunii sprzed 16 lat nie mam nic wspólnego.Może właśnie dlatego mogę dodać ten film do "ulubionych", a może właśnie dlatego nie powinienem tego robić? Wysiadamy z wagonika- wokół cisza i spokój...,i takie też jest zakończenie tego filmu.9/10
Słowik ja film oglądałem 4 godziny temu i powiem tak myślałem że faktycznie nic takiego ale gdy wysłuchałem ostatniego telefonu do tego studia to mnie "łupnęło" na cos takiego właśnie czekałem podświadomie czułem że reżyser zrobi jakis manewr i masz jest no jest! wszystko stało się jasne albo inaczej film sie wyostrzył niesamowicie jak do tego momentu byl ciekawy i fajny albo mówiąc kolokwialnie dobry to od ostatniego telefonu do studia do konca filmu (fakt ze to minuty) kosmos a moze i "ogień" ktos wcześniej pisal że pozazdrościcRumunom filmu TAK zgadzam się!!